środa, 14 sierpnia 2013

Moje zażalenia i próba namówienia Was do pisania komentarzy.


Wiem, że wiele osób czekało na rozdział, ale na koniec tego co właśnie czytacie czeka Was niespodzianka. Lub nie. Piszecie, że czekacie na rozdział, tak? Wiecie, że nawet się tego nie spodziewałam? To znaczy, jasne, byłam pewna, że ktoś czyta moje opowiadanie. Zastanawia mnie tylko jedno, nabijacie tylko wejścia? Czytacie moje wypociny? Ja tego nie widzę. Nie widzę waszych komentarzy. Fakt, jest ich kilka, ale dodają je zazwyczaj te same osoby. Wiem, że napewno czyta to więcej osób. Dlaczego nie dajecie mi motywacji? Jak mam pisać kolejne rozdziały skoro w mojej głowie ciągle pojawia się pytanie "Po co masz zaczynać? I tak nikt tego nie czyta". Takim właśnie sposobem nie napisałam nic od ostatniego rozdziału. Chcecie dowiedzieć się więcej o życiu Amandy? Komentujcie. Piszcie komentarze pod tym postem. Chcę zobaczyć komentarze chociaż garstki ludzi, którzy to czytają. Mogę Was zapewnić, że historia, którą próbuję zamieścić na tym blogu Was zaskoczy. Nie będzie czegoś typu jest sobie Amanda, którą uratuje Justin.


Czytasz? Komentuj. Dzięki twojej opinii/komentarzowi jest szansa, że uwierzę w siebie i Was. Zacznę przykładać się do opowiadania i będę pisać regularnie. :)


A no i wiadomość, o której wspomniałam. Jeśli będzie tu kilka (liczę na więcej, haha. Tak, jestem zachłanna c:) komentarzy to poświęcę noc i napiszę dla Was ten rozdział.
Enjoy, wyczekujcie (lub nie) kolejnych rozdziałów! A ja będę wyczekiwała nowych komentarzy c:


EDIT: MACIE MNIE GŁĘBOKO W CZTERECH LITERACH, POMIMO TEGO, ŻE WAM NIE ZALEŻY DALEJ BĘDĘ PISAŁA (NAWET NIE WIEM CZEMU LOL), ADIOS 

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 3

Teraz się go bałam, ale może właśnie on wyzwoli mnie od tego wszystkiego? Może odejde z tego świata, nie będę więcej razy znosiła bólu fizycznego i odetne się od bólu psychicznego? Jedynym minusem jest to, że nie chcę zostawiać mojej mamy, żeby ten potwór robił jej większą krzywdę i nie chcę zostawiać Justina. Te osoby kocham.
Z zamyślenia wyrwał mnie natychmiastowy ból. Ogromny, ale do zniesienia ból. Potem było już tak samo. Odgłos paska strzelającego o moje uda i resztę ciała, a potem ból. Nie płakałam. Nie uroniłam ani jednej łzy. Nie umiałam już płakać. Byłam jak marionetka. Po kilkunastu lub kilkudziesięciu uderzeniach usłyszałam ten obrzydliwy głos.
- Wystarczy ci już mała dziwko. Odechce ci się robienia cięć na tej pierdolonej skórze! - powiedział.
W momencie, gdy się na mnie położył i wyrzucił pas miałam deja vu. Wiedziałam, że nic już go nie powstrzyma przed zrobieniem tego co zamierzał. Leżałam pod nim naga i od kilkudziesięciu minut nawet się nie poruszyłam. Zamknęłam oczy i pomyślałam o tym, że kiedyś to się skończy, gdy poczułam coś w sobie. To coś należało do mojego ojca. Mojego tatusia, którego kiedyś kochałam jak nikogo innego. Poczułam mocne i bolesne pchnięcie. Ból nie był taki ogromny, ale świadomość, że robi to twój ojciec go potęgowała. Poczułam słone łzy, coraz szybsze i głębsze pchnięcia. Po kilku minutach ojciec ze mnie zszedł a ja otworzyłam oczy. Trafiłam na moment, w którym ściągał prezerwatywę. Jedno zmartwienie mniej. Potem podszedł i uwolnił moje ręce. Nie miałam na nic sił, ale jakimś cudem podniosłam się z tego obleśnego łóżka. Ojciec otworzył drzwi. Naga i roztrzęsiona wyszłam na korytarz i kierowałam się do swojego pokoju. Stanęłam przed jednym z luster i zobaczyłam krew w dolnej części mojego ciała. Uda i brzuch były pokryte czerwonymi pręgami po pasku. Podniosłam głowę a z tyłu zobaczyłam ojca. Stał za mną i nagle wyciągnął rękę do przodu. Dotykał moich piersi, a potem zjeżdżał w dół. Dojechał dłońmi do mojej kobiecości i dotykał jej. Palcem kręcił tam kółka. Zakryłam twarz rękami nie chcąc na to patrzeć. Poczułam coś mokrego na szyji. To on - mój ojciec - składał na niej mokre i obleśne  pocałunki. Czułam jak brzuch wywraca koziołki, chciało mi się wymiotować. Kręciło mi się w głowie, a potem pojawiły się mroczki przed oczami.

Ocknęłam się w łazience, dokładniej w wannie. Było w niej mało wody. Obróciłam głowę i zauważyłam ojca szukającego czegoś w szafce. Wyjął płyn do kąpieli i wlał go trochę do wanny. Potem napuścił wody. Podwinął rękawy swojej bluzki, wsadził ręce do wody i dotknął moich stóp. On zamierzał mnie umyć. Podniosłam się trochę, wyjęłam jego ręce z wody i pokazałam na drzwi. O dziwo, wyszedł. Wzięłam gąbkę i dokończyłam mycie siebie. Wyszłam z wanny, wytarłam się odrobinę, ponieważ wszystko mnie bolało i zawinęłam się w ręcznik. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Poczułam ból od czubka głowy do stóp. Zasnęłam.

Obudziłam się i nie, w twarz nie zaświeciło mi przerażające słońce jak to bywa w filmach. Pogoda za oknem była okropna. Pierwszy dzień sierpnia i leje deszcz. Zasmuciłam się, bo zdałam sobie sprawę z tego, że pogoda wogóle mnie nie obchodzi. Obróciłam się na drugi bok i nie wierząc własnym oczom ujrzałam coś przypominającego koszmar wczorajszego dnia. Zakryłam twarz dłońmi nie chcąc żeby to była prawda. Obok mnie leżał prawdziwy potwór. Patrzył na mnie. Chciałam wstać, ale gdy tylko podniosłam się poczułam ból. Bolało mnie wszystko. Od czubka głowy aż po pięty. Wiele razy czułam ból po tym co robił mi ojciec, ale to było bicie. Teraz czułam coś dziwnego w okolicach intymnych. Pieczenie, szczypanie, uczucie rozrywania? Nie wiem. Zdawało mi się, że wszystko naraz. Opuściłam głowę na poduszkę, potem poczułam rękę na szyji. Ojciec złapał mnie za nią i odwrócił w swoją stronę. Popatrzył na mnie, a chwilę potem poczułam jego obrzydliwe usta na swoich. Potrząsałam głową, próbowałam się wyrwać i trzymać zamknięte usta. Brakowało jeszcze tego, aby wepchnął mi tam ten język. Wyjęłam ręce spod kołdry i zaczęłam nimi walić w jego tors. To nic nie dało. Miałam na sobie tylko ręcznik, bo tak wczoraj zasnęłam.....a on.....zaraz potem nie miałam go na sobie. Znów byłam naga. Dotknął moich piersi, a ja się wzdrygnęłam przez co on miał czas na to aby wsadzić mi język do gardła. Może nie tak dosłownie, ale co o tym może wiedzieć dziewczyna przeżywająca swój pierwszy "seks" i pocałunek z ojcem.... W końcu się ode mnie oderwał i jakby nic się nie stało wyszedł z mojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą, zaraz potem podniosłam się i zauważyłam krew na ręczniku. Pierwsze co pomyślałam "to okres". Wstałam z łóżka pomimo bólu i znalazłam notes. To nie mógłby być okres. Spojrzałam w dół i przysięgam, że zobaczyłam tam ślady świeżych cięć. Pod moim brzuchem. Nie wiem skąd się wzięły, ale mam pewne podejrzenie. Mogłam to zrobić nieświadomie w nocy lub......on.....ojciec mógł to zrobić. Ale czy to takie ważne? Cięcie - jak na moje oko - nie było głębokie. Nie było sensu się tym przejmować, przecież zazwyczaj się cięłam i było okej.
Po kilkunastu minutach znowu znalazłam się w wannie. Podświadomie myślałam, że zmyję z siebie wspomnienia z ostatnich dwóch dni. Umyłam się (to chyba błędne słowo. Ja się szorowałam) i wyszłam z wanny. Owinęłam się w ręcznik i podeszłam do lustra. Wyglądałam jak zombie. Twarz miałam bladą, pokrążone oczy i sine usta. Przemyłam się letnią wodą i zaczęłam szczypać policzki i doprowadzać się do normalnego - choć w połowie - stanu. Mama oczywiście nie miała się o niczym dowiedzieć. Chciałam wyglądać jak zawsze.

Gdy znalazłam się w pokoju, z szafki wyjęłam ubrania. Ubrałam się w legginsy, starą i już podartą w niektórych miejscach koszulkę. Stwierdziłam, że jest mi zimno, więc założyłam skarpetki i bluzę. Położyłam się obolała na łóżko i myślałam o Justinie. Wyobrażałam sobie moment, w którym go spotkam. Dam mu pamiętnik. Właśnie! Pamiętnik! Ignorując ból w dolnych partiach mojego ciała podbiegłam do biurka i wyjęłam z szuflady duży zeszyt i długopis. Zabrałam się za pisanie.

"Cześć Justin! Mam przykrą wiadomość. Na moim ciele pojawiły się ślady po cięciu, ale nie wiem skąd. Boję Ci się o czymś powiedzieć/napisać......Nie jestem już dziewicą dzięki mojemu tacie. Ten potwór zrobił to mi! Własnej córeczce. Jestem na niego zła, zawsze tylko mnie bił i to znosiłam. Nienawidzę go i czekam aż mnie uratujesz. Od kilku lat czekam aż moje serduszko sprawi, że moje życie będzie piękne......"

Napisałam tyle i zaczęłam zastanawiać się co dopisać, gdy poczułam na swojej szyji czyjś oddech. CZY TO JEST ŻART?

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 2

Dziś chyba jest ten dzień, w którym będę szczęśliwa. Kto by się nie cieszył z koncertu swojego idola? No właśnie. Moje emocje są nie do opisania. Przed chwilą na oficjalnej stronie Justina zobaczyłam informację o tym, że za 2 miesiące odbędzie się koncert w moim mieście! Bilety będzie można kupić w tą sobotę. Jeden mały problem...nie mam pieniędzy. Mogłabym zarobić chociaż na najtańszy bilet, ale dziś jest wtorek. Nie dam rady znaleźć pracy. Moim marzeniem jest m&g, więc może warto starać się o to? Wezmę udział w jakimś konkursie. Nie dam za wygraną, nie przegram. Nigdy nie mów nigdy i wierz - tym będę się kierowała. Jejku, nie mogę w to uwierzyć. Możliwe, że wygram meet&greet i spotkam Justina! Usłyszę go na żywo. Oby to nie był sen.
Zamyślona i z głową w chmurach usłyszałam trzask drzwi. To tata. Muszę wyłączyć komputer i pójść zapytać co mam robić. Tak, bo jeśli nie zrobię tego co mi każe....boję się nawet o tym myśleć.

Tata kazał mi posprzątać łazienkę podczas, gdy mama leżała nieprzytomna po drugiej stronie korytarza. Nie mogłam jej pomóc, nie mogłam się do niej zbliżyć. Skąd ona brała siłę, jak wytrzymywała ból, gdy ją bił? Mi robił to wtedy, gdy byłam nieposłuszna.
- Ty suko! O czym ty do cholery myślisz? Masz sprzątać ten bałagan gówniaro!
Obróciłam się drząc ze strachu. Stał nade mną. Wiecie co miał w ręku? Pasek. Niewiele myśląc wstalam, a ojciec złapał mnie za łokieć i pociągnął do swojego pokoju. Stanęłam naprzeciw jego łóżka, a on szybko zatrzasnął drzwi. W jednej chwili znalazł się z tyłu, stał za mną. Chciałam być twarda i nie płakałam chociaż oczy piekły mnie od zbierających się łez w ich kącikach. Ojciec popchnął mnie na łóżko a potem się na mnie położył, pasek rzucił na bok. Myślałam, że chce mnie pobić, ale to wszystko wygląda jak to, gdy mój kuzyn zaczął się do mnie dobierać. Jak to możliwe, że to się powtarza? Jakim cudem mój ojciec ma zamiar zrobić to mi? Nie potrafiłam być twarda i zaczęłam cicho szlochać. Poczułam jak jego ręce wędrują po moim ciele a na jego twarzy zauważyłam uśmiech, taki bezczelny uśmiech skurwiela. W tym momencie życzyłam mu śmierci. Zaczęłam ogromnie płakać, gdy ojciec ściągnął ze mnie bluzę, potem koszulkę i odpiął mi stanik. Próbowałam się wyrywać, zaczęłam modlić się o to aby nie zobaczył blizn po cięciach. Szarpałam się i w tym właśnie momencie go uderzyłam. Zrobiłam to zupełnie niechcący. Z jego nosa polała się krew. Ojciec ze mnie wstał i poszedł do łazienki, ja w tym czasie próbowałam uciec, ale zobaczyłam, że drzwi są zamknięte na klucz. Zaczęłam go szukać i wtedy on wrócił. Uśmiechnął się, podszedł do mnie. Wyjął z kieszeni klucz i machał mi nim przed oczami. Nie chciałam patrzeć na niego więc odwróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam okno. Otwarte okno.
W myślach dotarło do mnie, że nie uda mi się ta ucieczka, ale ojciec położył ręce na moich piersiach...postanowiłam uciec stąd mimo wszystko. Ten potwór mnie nie trzymał więc szybko podbiegłam do okna i już miałam skakać, gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie rękami w pasie i odciąga. Zaczęłam się szarpać, ale to nic nie dało. Ta osoba miała ręce jak ze stali. Tym potworem był mój ojciec, który zaraz potem rzucił mnie na łóżko. Z szuflady obok łóżka wyjął kawałki grubego sznura. Moje ręce, pocięte i w bliznach, których jakimś cudem nie zauważył przywiązał do zagłówka. Przygotował się. Sprawdził czy dobrze je związał. Szarpał za więzy, a ja płakałam z tego bólu. Miałam tak sztywno zawiązane więzy, że nawet najmniejszy ruch - jak się potem okazało - sprawiał mi ból, a sznury wrzynały się w moje najświeższe cięcia. Zaraz potem poczułam jak ktoś zdejmuje dół mojego ubrania. Byłam praktycznie naga. Zostały majtki, które zaraz też zdjął. Zamknęłam oczy. Moja skóra pod brzuchem i uda były całe pokryte w bliznach.
- Ty szmato! Co to ma być? Nie wystarcza ci to, że dostajesz ode mnie? - usłyszałam to i poczułam jak ojciec wstaje.
Zaraz potem otworzyłam oczy i zobaczyłam go. Stał w nogach łóżka z paskiem.

__________________________________

Przepraszam, że taki krótki. Jeśli tylko będę miała dostęp do komputera zrobię zakładkę z bohaterami. Komentujcie i piszcie opinie bo to mnie motywuje. Dziękuję.

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 1

Zaczęłabym, od tego, że jest piękny dzień. Ale nie jest, codziennie jest to samo. Ten sam ból, to samo cierpienie. Ta sama muzyka, ten sam Justin. Dziś idę do szkoły i czekam tylko na moment, w którym z niej wyjdę. Do wyjścia zostało mi 20 minut, więc zakładam spodnie, t-shirt, bluzę i trampki. Wkładam słuchawki w uszy, biorę plecak i postanawiam przejść się dłuższą drogą. W uszach dźwięczy mi głos mojego idola.
"There's gonna be one less lonely girl. One less lonely girl"
Zawsze marzyłam o zostaniu OLLG, na którymś z jego koncertów. Ale wystarczyłoby mi tylko jedno spotkanie, jeden koncert. Powiedziałabym mu, że codziennie ratuje moje życie. Dla niego jestem w stanie się przełamać. Tylko dla niego.
Zbliżam się do szkoły i widzę Elizabeth, która jest zwyczajną dziewczyną i jeszcze kiedyś była moją przyjaciółką. Teraz znowu mamy jakiś kontakt. Jest tylko koleżanką, bo znowu się przełamałam i komuś zaufałam. Chociaż po części. Nie mam żadnej innej koleżanki, nie mam żadnych przyjaciół.
Witam się z Elizabeth i idę w całkiem inną stronę. Jak mówiłam, nasze stosunki są dobre, ale nie takie jak u przyjaciół. W szkole zawsze się uśmiecham, gdy chcę to potrafię kłamać. Tutaj nikt nie wie o mojej przeszłości. Nawet Beth, ponieważ, gdy zerwałam naszą przyjaźń miałam 14 lat. Ona ma teraz swoich przyjaciół. A ja.... cóż, ja mam muzykę. W sercu mam Justina. Właśnie teraz, ta myśl wywołała u mnie uśmiech na twarzy. I teraz, taka szczerze uśmiechnięta pędzę na pierwszą lekcję.
Później w głowie mam już tylko plan dalszego dnia. Stworzę pamiętnik dla Justina. Będę opisywała mój dzień z Justinem w sercu, słuchając jego muzyki.
~
"To właśnie dziś wpadłam na pomysł stworzenia mojego własnego pamiętnika dla Ciebie. Tylko Ty jesteś w moim życiu. Justin jesteś gwiazdą, która rozświetla mi drogę. Dziś znowu myślałam o tabletkach, ale słuchając "Fall" wyrzuciłam je do kosza. Po raz kolejny uratowałeś mi życie. Jeden z powodów, dla których tak cię kocham. Nieustannie ratujesz mi życie."
Mój pierwszy wpis do pamiętnika. Nie wiem co dalej z nim się stanie. Mam zamiar go pisać. Chcę opisywać każdy mój dzień. Chcę dać go kiedyś Justinowi, żeby wiedział, ile mu zawdzięczam. Jest w moim sercu, a teraz również na papierze.


__________________________________________
Po wielu namysłach wznowiłam bloga. Mam nadzieję, że znajdę czytelników.
Zakładka z bohaterami pojawi się przy kolejnych rozdziałach. Enjoy.